Hanibal Lecter – jako antybohater

To w swoim filmie Milczenie Owiec, Demmie przedstawia psychopatę- czyli obiekt, którego społeczeństwo z jednej strony boi się najbardziej, a z drugiej – najsilniej je intryguje i przyciąga uwagę. W latach 90-tych Ameryką wstrząsnęło kilka historii mówiących o seryjnych mordercach-psychopatach. Jeden z nich to Buffalo Bill, którego historia stała się kanwą filmu. To on jest jednoznacznie złą postacią. Hanibal natomiast pomaga detektyw Starling go dopaść (choć jest to element jego gry i daje mu satysfakcję, oraz inne korzyści).
Jak jest wykreowany i po co w taki sposób? Czy reżyser zamierza usprawiedliwić, pokazać pozytywne strony osobowości psychopatycznego, zboczonego, pozbawionego jakichkolwiek zasad, potwora? Czy wręcz przeciwnie, szydzi ze społeczeństwa, któremu w irracjonalny sposób takie zło imponuje? Otóż konstrukcja Hanibala opiera się na koncepcie: geniuszu połączonego z moralnym upośledzeniem, co prowadzi w konsekwencji do wynaturzonej chęci mordowania. Zło od dawna było kojarzone z inteligencją, klasą i dobrym gustem. Jednym z częstych motywów jest przecież Diabeł, którego literacka konstrukcja opiera się na kilku cechach: jest obcokrajowcem, dobrze ubranym, inteligentnym, o nienagannych manierach. Jak np. Woland w Mistrzu i Małgorzacie. I Hanibal ukazany jest na podobnej zasadzie. Być może, Autor chce nam w ten sposób pokazać, że czysta inteligencja bez moralnego kręgosłupa, jest złem. Trochę to nietzscheańska koncepcja nadczłowieka wyrwanego z tradycyjnych konwenansów i zasad.
W jednej ze scen Hanibal zaraz po pożarciu twarzy jednego z funkcjonariuszy policji, delektuje się muzyką poważną, jest w swoistym stanie estetycznej ekstazy. Wcześniej zdradza Starling, iż w czynieniu zła (choć tego tak nie nazywa), w zabijaniu, nie chodzi o wyładowanie agresji, przemoc czy zaspokojenie seksualnego zboczenia, tylko o podziwianie, kontemplację ofiary, jej strachu, przerażenia, piękna śmierci. Jest niejako obserwacją człowieka w sytuacjach granicznych, idąc za Jaspersem. Hanibal przewartościowuje zło, ze zbrodni czyni dzieło sztuki. Demmie w ten sposób krytykuje i obnaża po części popkulturowy mechanizm popularności zbrodni, przemocy i ekscytacji mieszczan złem i dewiacjami. Jednak nie tylko po to jest Hanibal Lecter. Jego kreacja utrudnia nam także arbitralne sądy o psychopatach, iż to zwierzęta, potwory. Czy ktoś kto ceni Bacha (podobnie jak Alex DeLarge zresztą), jest wszechstronnie wykształcony i bardzo inteligentny może być potworem? W takim razie co nas odróżnia od zwierząt? Jeśli pomimo intelektu jesteśmy w stanie czynić tyle niegodziwości? Na te pytania film nie odpowiada, ale z pewnością skłania odbiorcę do refleksji. To co jest pewne, to fakt, że Hanibal ze wszystkich antybohaterów jest postacią najbardziej mroczną i skażoną złem. Jest w tym dziele obecna także polemika z Freudem, który każdemu przypisuje superego będące naszym cenzorem, i który twierdzi , że chuć i chęć czynienia zła jest sublimowana przez sztukę. Ale nie u Lectera, który właśnie zło uczynił sztuką.